Samotność kojarzy się najczęściej z brakiem bliskiej osoby, ale w gabinecie psychologicznym bardzo często spotykamy się z innym, znacznie trudniejszym doświadczeniem – samotnością przeżywaną tuż obok partnera. To cicha, głęboka tęsknota za bliskością, zrozumieniem i wsparciem. Paradoksalnie pojawia się tam, gdzie najbardziej ich oczekujemy – w relacji, która miała dawać poczucie bezpieczeństwa.
Samotność w związku nie zawsze wygląda dramatycznie. Czasem rozwija się powoli, niemal niezauważalnie. Partnerzy mieszkają razem, współdzielą obowiązki, rozmawiają o codziennych sprawach, ale w środku kobieta czuje coraz większą pustkę. Nie dlatego, że relacja się „rozpadła”, lecz dlatego, że brakuje w niej emocjonalnej obecności. To właśnie ten rodzaj samotności boli najbardziej – gdy obok jest ktoś, kto teoretycznie powinien być najbliżej.
Wiele kobiet długo nie potrafi nazwać tego stanu. Zamiast tego czują zmęczenie, frustrację, smutek. Coraz częściej mają wrażenie, że „wszystko jest na ich barkach”. Organizują dom, dbają o relację, próbują inicjować rozmowy, a mimo to czują się niewidziane. Kiedy próbują powiedzieć o swoich emocjach, słyszą, że „przesadzają”, „znowu zaczynają” lub „za dużo wymagają”. Z czasem przestają mówić, wycofują się, zamykają w sobie. A milczenie zawsze prowadzi do samotności.
Jednym z sygnałów samotności jest poczucie, że partner jest fizycznie obecny, ale emocjonalnie daleko. Rozmowy stają się powierzchowne, sprowadzone do logistyki dnia. Czułość zanika albo pojawia się sporadycznie, bez głębszej więzi. W trudnych momentach kobieta czuje, że nie może liczyć na bliskość, której potrzebuje – że zostaje sama ze swoimi myślami i przeżyciami. Pojawia się obojętność, smutek, a czasem ulga, gdy partner wychodzi z domu. To sygnały, że coś w relacji wymaga uwagi.
Samotność w związku zawsze o czymś mówi. Najczęściej o niezaspokojonych potrzebach – pragnieniu rozmowy, współpracy, docenienia, zauważenia. Czasem wskazuje na brak umiejętności komunikacyjnych w parze, wejście w rutynę lub przeciążenie jednej ze stron. Bywa też tak, że partner po prostu nie nauczył się dawać wsparcia i nie rozumie emocji, które dla kobiety są naturalne. Nie zawsze wynika to ze złej woli, ale zawsze ma swoje konsekwencje.
Wiele kobiet wstydzi się mówić o samotności. Wydaje im się, że skoro mają dom, rodzinę, „wszystko poukładane”, nie powinny narzekać. Porównują się do innych i myślą: „Inne mają gorzej, ja nie mam prawa czuć tego, co czuję”. A jednak samotność jest ważnym komunikatem – sygnałem, że relacja wymaga uwagi albo że w niej samej zaniedbano własne potrzeby i granice.
Co możesz zrobić, jeśli zauważasz u siebie tę samotność? Pierwszym krokiem jest nazwanie jej po imieniu. To nie słabość – to odwaga. Kolejny krok to rozmowa z partnerem, najlepiej oparta na komunikatach o emocjach i potrzebach, a nie ocenie. Czasem taka rozmowa otwiera przestrzeń do zmiany i zbliżenia. Czasem pokazuje, że tylko jedna strona jest gotowa pracować nad relacją – i to też jest ważna informacja. Warto również zadbać o siebie: swoje potrzeby, swoje pasje, swoje granice. Samotność często przypomina o tym, że gdzieś po drodze przestałaś mieć kontakt ze sobą.
Jeśli natomiast czujesz, że utknęłaś, że emocjonalny ciężar jest zbyt duży lub że relacja dawno przestała Cię karmić, warto rozważyć wsparcie terapeutyczne – indywidualne lub partnerskie. W bezpiecznej przestrzeni łatwiej zrozumieć, co dzieje się pod powierzchnią i jak zadbać o siebie w relacji.
Samotność kobiet w związkach to temat, o którym powinno mówić się głośniej – nie po to, by szukać winnych, ale by zauważać siebie, swoje potrzeby i budować relacje oparte na prawdziwej bliskości. Bo na taką każda kobieta zasługuje.
