Każdy z nas ma w sobie głos, który komentuje nasze działania, decyzje czy wygląd. Czasem motywuje, ale częściej podcina skrzydła. Ten głos to wewnętrzny krytyk – część nas, która potrafi być niezwykle surowa i wymagająca. Warto ją poznać, zrozumieć i nauczyć się, jak ją wyciszyć, by odzyskać spokój i życzliwość wobec siebie.

Wewnętrzny krytyk to wewnętrzny głos, który ocenia, karci i porównuje nas z innymi. Mówi: „Nie jesteś wystarczająco dobra”, „Inni robią to lepiej”, „Nie powinnaś się tak czuć”, „Na pewno znowu coś zepsujesz”. Najczęściej rodzi się w dzieciństwie – z doświadczeń, relacji z rodzicami, nauczycielami czy rówieśnikami. Gdy dorastaliśmy, ten krytyczny ton mógł być sposobem na przetrwanie: chronił nas przed błędami, ośmieszeniem czy odrzuceniem. Z biegiem lat stał się jednak zbyt dominujący, zabierając nam radość i pewność siebie.

Zwróć uwagę na to, jak mówisz do siebie w myślach. Czy w sytuacjach trudnych pojawia się wewnętrzne wsparcie, czy raczej surowa ocena? Wewnętrzny krytyk często używa słów „zawsze”, „nigdy”, „musisz”, „powinnaś”, skupia się na błędach, pomija sukcesy, porównuje Cię z innymi, wywołuje wstyd, poczucie winy lub lęk przed porażką. Często trudno odróżnić ten głos od własnych myśli – dlatego tak ważne jest, by zauważyć, kiedy to nie Ty, a Twój krytyk przejmuje stery.

Choć brzmi surowo, wewnętrzny krytyk zazwyczaj nie ma złych intencji. Jego zadaniem było chronić Cię – przed odrzuceniem, oceną czy rozczarowaniem. Problem w tym, że robi to nieadekwatnie: używa lęku zamiast troski. Pod tym głosem często kryje się strach przed odrzuceniem, potrzeba akceptacji, lęk przed porażką czy niewypowiedziany wstyd. Zrozumienie, co naprawdę mówi Twój krytyk, to pierwszy krok do odzyskania spokoju.

Nie chodzi o to, by go całkowicie uciszyć – to niemożliwe. Chodzi o to, by nie pozwalać mu kierować Twoim życiem. Pomóc może kilka prostych kroków. Po pierwsze – zauważ, kiedy się odzywa. Zatrzymaj się, gdy poczujesz, że myślisz o sobie w sposób surowy. Zapytaj: „Czy to mówię ja, czy mój krytyk?”. Po drugie – nadaj mu imię. Możesz nazwać go „Perfekcjonistka”, „Sędzia” czy „Mały kontroler”. Dzięki temu łatwiej rozpoznać, że to tylko część Ciebie, nie cała Ty. Po trzecie – odpowiedz mu z życzliwością. Zamiast walczyć, spróbuj odpowiedzieć spokojnie: „Dziękuję, że chcesz mnie chronić, ale teraz już potrafię o siebie zadbać.” Taki dialog zmienia relację z krytykiem z wroga w część, którą możesz objąć troską.

Wyciszenie wewnętrznego krytyka wymaga również praktyki współczucia wobec siebie. Pomyśl, co powiedziałabyś przyjaciółce w podobnej sytuacji – i powiedz to sobie. To jeden z najskuteczniejszych sposobów na osłabienie głosu, który Cię rani. Pomaga też szukanie dowodów na swoją wartość – zapisuj codziennie trzy rzeczy, które Ci się udały, choćby najmniejsze. W ten sposób budujesz nowy, wspierający wewnętrzny dialog.

Nie musisz być doskonała, żeby zasługiwać na szacunek – zwłaszcza swój własny. Wewnętrzny krytyk może towarzyszyć Ci jeszcze długo, ale z czasem nauczysz się słuchać go jak starego znajomego, którego głos już nie rani, tylko przypomina, jak bardzo się zmieniłaś.